Wprost nie mogła doczekać się powrotu na stok. Jak nigdy zerwała się z łóżka bladym świtem - bo pomimo chęci spania na dywanie przed kominkiem po kilku godzinach przenieśli się na znacznie wygodniejszy materac - i zamówiła do pokoju syte śniadanie i dwa kubki gorącej kawy. Dla siebie wzięła bezkofeinową, nawet nie zauważając kiedy zaczęła uważniej dobierać to czym się odżywia. Wciąż nie czuła się gotowa na zostanie matką, wciąż nie rozwijał się w niej macierzyński instynkt, ale starała się robić wszystko by jak najmniej mu zaszkodzić. Kilkoma buziakami obudziła Rogera i zjadając śniadanie w łóżku omawiali wszystkie plany na najbliższe dni.
Gdy tylko opuścił opaskę z jej oczu dostrzegła to wszystko jednocześnie. Każdy element ukazujący ich historię, wywołujący wspomnienia i drżenie serca. Dla obcych ludzi byłyby to jedynie nic nie znaczące, przypadkowe przedmioty. Dla nich to było wszystko. Dla niej to było wszystko. I nagle wszystko przestało mieć znaczenie… Tyle czasu zamartwiała się nad wyborem sukienki, bo jeśli zdecydowałaby się na coś luźniejszego ukrywającego jej brzuch, wzbudziłaby plotki, że jednak ukrywa swój stan. Decydując się na coś bardziej obcisłego eksponowała zaokrąglony brzuszek, który chcąc czy nie chcąc przykuwał uwagę. Była pewna, że idą na zwykłe przedstawienie a zamiast tego sala była pusta a na scenie znajdowali się tylko oni. Wśród całej historii ich relacji.
Już nawet miała zamykać komputer by spróbować się położyć dostała powiadomienie na telefonie o naruszeniu granicy. Zanim się przeprowadzili Roger zadbał by cały teren otaczający dom - jak i sam dom - było bezpiecznym miejscem. Nigdy nie czuła żadnego zagrożenia, zwłaszcza mieszkając w tej okolicy, więc marszcząc brwi przerzuciła na komputer obraz z kamer i szybko zlokalizowała intruza. Łapała nawet za telefon by zadzwonić po policję, ale im dłużej patrzyła na jego nędzne działania tym bardziej przekonywała się, że mężczyzna jest niegroźny.
Z ogromną ulgą przyjęła, że Roger był już w domu. Nic się nie zmieniło od czasów kiedy się poznali: wciąż bez jego obecności spało jej się źle. A zwłaszcza odkąd zamieszkali razem i przywykła do tego, że zawsze ma go obok. Zasypiali i budzili się w jednym łóżku, co dawało jej niezwykłe poczucie bezpieczeństwa. Nie żeby kiedykolwiek czuła się zagrożona…/k1]
Nowy rok dla Josephine był momentem gdy w końcu mogła wrócić do pracy. Nie narzekała na czas spędzony z Rogerem; zarówno wyjazd do Salt Lake City jak i czas wolny spędzony w domu mogła uznać za udany. Ten tydzień zdawał się być przełomowy w ich relacji. Dużo rozmawiali, snuli plany na przyszłość i przede wszystkim uspokoili nieco to przerażenie, które za każdym razem wywoływała myśl o dziecku.
Skromność to zdecydowanie nie była cecha którą można przypisać Josephine Lanaghan. Ślub jest fikcyjny. Tak samo jak całe to małżeństwo i ich związek. Mieli tylko osiągnąć swój cel a później się szybko rozwieść. Gdyby nie to, że we wszystko uwikłane były media pewnie nawet nie starałaby się żeby wszystko wyglądało tak wiarygodnie. Sukienka zamówiona bez mierzenia z Włoch przyszła kilka dni temu, ale odkąd wrzuciła ją na tył samochodu, nawet do niej nie zajrzała. Nawet teraz, gdy jak zwykle lekko spóźniona wbiegała do urzędu nie przejmowała się niczym.
Po przecież wszystko jest fikcją.